Witam wszystkich po długiej przerwie! Zawaliłam na całej linii i zdaję sobie z tego sprawę, miałam chwilowy zastój weny jak i brak internetu, co spowolniło mnie jeszcze bardziej. Rozdział nie jest wybitny, ale mam nadzieję, że już niedługo wrócę do pełnej swobody pisania. Nie pozostaje mi nic innego jak przeprosić wszystkich, ponieważ wiem, jak źle jest czekać na kolejny rozdział, szczególnie, że nie pojawił się żaden przez ponad miesiąc, bez żadnych wyjaśnień z mojej strony. Rozdziały powinny zacząć pojawiać się regularnie raz, a czasem może uda się wstawić dwa razy w tygodniu, zależało to będzie tylko i wyłącznie od weny i mojego wolnego czasu, którego jest mniej niż w wakacje, a wiąże się to z rozpoczęciem rozszerzenia w LO.
Poza tym chciałabym bardzo wszystkim podziękować, za wyświetlenia! Pomimo, że nie było mnie tak długo wy jednak nabijaliście te cyferki za co jestem baaardzo wdzięczna.
Z tego miejsca nie pozostaje mi nic innego jak życzyć miłego czytania!
Pozdrawiam ;)))
Rozdział 11 - Tell Me What Happened
Ze snu wybudził mnie dzwonek mojego telefonu. Podniosłam głowę i spojrzałam na Louisa, który leżał obok. Znaczyć to mogło tylko, że jednak zrobił jak prosiłam i zostawił mnie u siebie, co mnie bardzo ucieszyło. Kiedy uświadomiłam sobie, że mój telefon nadal dzwoni szybko podniosłam go ze stolika nocnego i miałam ochotę cisnąć nim o ścianę, ponieważ to była Caroline.
-Czy ty jesteś normalna ? - zaczęłam rozmowę.
-Nie, ale czemu pytasz? - zapytała, jakby nigdy nic.
-No nie wiem, może dlatego, że jest po 9, a wiesz dobrze, że o tej godzinie jeszcze śpię? - spytałam poirytowana. Spojrzałam na Louisa. Leżał spokojnie i przyglądał mi się z półuśmiechem na twarzy.
-Mam tak genialny plan, że będziesz mnie wielbić.
-No to opowiadaj - odparłam zrezygnowana i położyłam głowę na brzuchu Tomlinsona, oglądając moje idealnie spiłowane paznokcie.
-To nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się dziś.
-No dobra, wpadnij do nas, i tak nie mamy co z Louisem robić - spojrzałam na chłopaka, na co tylko uśmiechnął się i skinął głową, zgadzając się.
-Nie nie! - zaprotestowała szybko. - Wolałabym wyjść, nie chciałabym, żeby Lou wiedział, chyba, że potem uznasz, że chcesz mu powiedzieć.
-Zaintrygowałaś mnie - zmarszczyłam brwi. - Niech będzie. Powiedz mi, czy to co chcesz mi powiedzieć jest związane z Niallem?
-Nie mów tego głośno - zganiła mnie. - Louis pewnie jest obok.
-I co w związku z tym? - spojrzałam na bruneta, zmieszanie było wypisane na jego twarzy i jestem pewna, że na mojej też. Czy to ma jakiś związek z wczoraj? Cholera.
-Spotkamy się, to wszystko ci opowiem. Podjadę po Ciebie koło 14.
-Car, co ty.. - rozłączyła się. Nienawidzę kiedy mi to robi, gdybym to ja zawiesiła połączenie, byłaby na mnie wielce obrażona, a ona tak często robi. Nie obchodziło mnie to w tej chwili, czemu ona nie chciała, żebym mówiła o niej i Niallu przy Lousie?
-Jesteś głodna? - z zamyślenia wyrwał mnie Tomlinson.
-Odrobinkę - odpowiedziałam zdezorientowana przez moje myśli.
-To może ja coś zrobię, a ty się przygotuj, skoro Caroline ma być koło 14.
-Skąd wiesz, przecież nie wspominałam, o której godzinie po mnie przyjedzie.
-Emm.. No nie wspominałaś, ale .. ale Car rano do mnie dzwoniła - co do cholery?! wszystko przestaje mieć sens. Mam nadzieję, że moja przyjaciółka jakoś mi to wytłumaczy.
-To ja może pójdę zrobić śniadanie - zasugerował, żebym podniosła głowę i pozwoliła mu wyjść. Bez słowa po prostu go wypuściłam i opadłam na poduszki z milionem pytań w głowie.
Musiałam dowiedzieć się o co chodzi. I w tym momencie do mojej głowy wpadł genialny pomysł. Między Lou a Caroline coś się kroi! Szybko zbiegłam na dół i usiadłam naprzeciwko Louisa, który właśnie robił kanapki.
-Dobrze, że Caroline poznała Nialla. Czuję, że coś z tego wyjdzie - powiedziałam jakby obojętnie, zjadając winogrona, które stały na blacie. Przyglądałam się reakcji Tomlinsona, ten wyprostował się, jakby pod jakimś niezręcznym pytaniem i dalej przygotowywał jedzenie.
-Też mi się tak wydaje, mają bardzo dużo wspólnego - odpowiedział obojętnie, nie patrząc nawet na mnie.
-Ciekawe, czy między nimi zaiskrzyło wczoraj wieczorem, kiedy byli sam na sam - stwierdziłam, jakby sama do siebie, podkreślając dobitnie ostatnie słowa.
-Smacznego - postawił kanapki na stole i uśmiechnął się do mnie.
-Ja już pójdę do siebie, dawno nie ćwiczyłem.
Chwilę po tym jak opuścił kuchnię udałam się pod jego pokój. Nie chciałam podsłuchiwać, ale nie wiem o co chodzi jemu i Caroline, a w końcu muszę się dowiedzieć. Stanęłam pod drzwiami i nadstawiłam się, żeby lepiej słyszeć. Tak jak myślałam, nie poszedł ćwiczyć, tylko rozmawiać przez telefon. Niestety chyba się spóźniłam, bo to co usłyszałam nie dało mi satysfakcji.
-Dobrze, zobaczymy co zrobi jak już wrócicie. Teraz nie ma co o tym myśleć na zaś - czy Lou wie o czym Caroline chce mi powiedzieć?! - Nie musicie się spieszyć, nie wiem ile mi zejdzie. Do zobaczenia.
Cholera, nienawidzę kiedy ktoś mi to robi, a teraz są to jedne z najważniejszych dla mnie osób. Zapukałam i po chwili weszłam do jego pokoju, on akurat podciągał się na drążku. Kiedy mnie zobaczył, spojrzał na mnie pytająco.
-Coś się stało? - Cholera, nie przemyślałam tego, że nie mam konkretnego powodu, dla którego tu przyszłam.
-Emm, właściwie to nic... Chciałam spytać czy .. czy jedziesz ze mną i Caroline? - no tak, rzeczywiście Valerie! Lepszego powodu nie mogłaś wymyślić.
-Nie, mam pewną sprawę do załatwienia - podciągał się dalej, a ja stałam zakłopotana naprzeciw niego.
-W takim razie, widzimy się jak wrócę - wyszłam z pokoju i poszłam przygotować się do wyjścia. Ciągle byłam strasznie zamyślona, a moje myśli zaprzątnięte były setkami różnych teorii. Dlaczego nie wiem o co może chodzić. Nienawidzę być niedoinformowana, szczególnie, że oni są moimi przyjaciółmi. Nie pasowało mi tylko to, że nawet jeśli byłoby coś między Lou i Car, moja przyjaciółka nie zwodziłaby przecież Nialla. Nie, na pewno nie jest taka bez serca. Włączyłam muzykę i od razu kiedy posprzątałam, położyłam się na łóżku dalej rozmyślając o tej dziwnej sytuacji. Nie zauważyłam nawet kiedy wybiła godzina 14 a Caroline podjechała pod mój dom.
-Cześć, to o co chodzi? - zagadnęłam jak tylko znalazłam się na miejscu pasażera.
-Nie tak prędko, wszystko opowiem ci na miejscu - powiedziała podekscytowana - jeszcze trochę potrzymam cię w niepewności.
-Nienawidzę jak mi to robisz - dodałam oburzona i nie odzywałam się do niej przez dalszą drogę do Starbucksa.
-Oj no Lerie, nie złość się na mnie - stwierdziła Car kiedy przyniosła kawy do stolika.
-Powiesz mi w końcu o co chodzi? - odparłam zirytowana, unosząc jedną brew.
-Pamiętasz jak mówiłaś mi, że ojciec podejrzewa, że między Tobą i Louisem coś jest? - patrzyłam na nią skonsternowana.
-Tak? Czemu nawiązujesz do tego?
-Wymyśliłam jak odsunąć od tego podejrzenia -przerwała na chwilę i dodała ton ciszej - no wiesz, o ile chcesz je odsuwać.
-Do sedna - pośpieszyłam ją.
-Ty albo Louis musicie być w związku, albo chociaż udawać, że jesteście. Wtedy zmyli to ojca.
-Nie zmyli, pokaże tylko prawdę, ponieważ między nami naprawdę nic nie ma - odpowiedziałam, ale Car spojrzała na mnie podejrzliwie, jakby szukając w moim wyrazie twarzy czegoś, co mogłoby pokazać, że smutno mi z tego powodu. Przynajmniej tak mi się wydaje.
-Ale rzeczywiście - starałam się zmienić temat - pomysł jest genialny, jak ja mogłam na to nie wpaść?! - po chwili zastanowienia musiałam jednak dodać to, co dręczyło mnie od środka.
-Tylko czy on chce zostać?
-Co to za głupie pytanie? - prawie wykrzyczała Caroline. Jej twarz ukazywała niemałe zmieszanie.
-No .. no bo on ostatnio dziwnie się zachowuje. Nie wiem czy jest to spowodowane tym, że po prostu mnie już nie lubi.
-O moja droga, w to nie uwierzę.
-Dlaczego? - wlepiłam w nią oczy z nadzieją, że odpowie mi coś, jednak na próżno. Odwróciła wzrok i po prostu unikała odpowiedzi na to pytanie. A ja musiałam wiedzieć.
-Caroline! - ponagliłam ją.
-Po prostu nie wierzę, okej. Lubi Cię, na pewno. - stwierdziła oschle, nie chcąc znowu kontynuować tego tematu.
-Więc świetnie! Poproszę Harry'ego, żeby udawał mojego chłopaka.
-Chcesz go zwodzić? - spytała moja przyjaciółka, starając mi się jakby coś uświadomić.
-Może ja go naprawę lubię?!
-Owszem, możesz go 'lubić', ale na pewno nie na tyle, żeby z nim być.
-Skąd ty możesz to wiedzieć?! Caroline, czy ty chcesz mi zasugerować, że to w Lou jestem zakochana?!
-Wiedziałam! Głodnemu chleb na myśli! Jednak nie, nie chciałam Ci tego przekazać, to ty to powiedziałaś, nie ja - na mojej twarzy pojawił się rumieniec, czułam to. Nie wierzę, że mogłam być tak głupia, żeby to powiedzieć.
-Zapomnij o tym. Dziś porozmawiam z Lou i Harrym i na pewno coś wymyślimy - podsumowałam naszą konwersację, co moja przyjaciółka zrozumiała, ponieważ szybko zmieniła temat.
-Swoją drogą Niall zabiera mnie dziś na randkę - dodała podekscytowana. - Nie wiem co mam ubrać, a chcę wyglądać jak najlepiej. Przecież ma być wyjątkowo.
Moja przyjaciółka opowiadała dalej, jaki to Niall nie jest kochany, szarmancki, uroczy. Bla, bla, bla. Owszem była to prawda, jednak w moich uszach ciągle słyszałam jej słowa. Dobitnie podkreślone "Lubi Cię, na pewno".
Po powrocie do domu również o tym myślałam. Postanowiłam powiedzieć Louisowi o pomyśle Caroline, myślę, że dobrze by było gdyby wiedział, że między mną a Harrym to nic poważnego. Od czasu, kiedy zaczęłam wychodzić ze Stylesem, Lou jest całkiem inny. Myślę, że przeszkadza mu to, ale nie chce powiedzieć o tym wprost. Odsuwałam od siebie myśli o tym co powiedziałam Caroline. Nie wiem czemu wtedy mi się to nasunęło, na pewno tak nie myślałam. Nie mogłam! To niedorzeczne, przecież się przyjaźnimy.
Chciałam od razu do niego iść, porozmawiać z nim, jednak nikogo nie było w domu.Wspominał, że ma jakieś sprawy do załatwienia, a ja pomyślałam, że im szybciej porozmawiam z Harrym tym lepiej. Zadzwoniłam po niego i poprosiłam, żebyśmy się dziś spotkali, na co on od razu przytaknął.
***
Muzyka grała tak głośno jak tylko się dało, a ja skakałam po kanapach i śpiewałam piosenki Guns'n'Roses. Humor mi dopisywał, ponieważ w końcu miałam rozwiązanie na problem z tatą. Chociaż to się w końcu wyjaśni. Nagle usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach i kroki w korytarzu. Od razu ulżyło mi, ponieważ rozpoznałam charakterystyczne westchnięcie Louisa. Pośpieszyłam do niego, lecz to co zobaczyłam mało nie przyprawiło mnie o zawał serca.
-Lou ... Louis co? Co.. Co ci się stało? - powiedziałam drżącym głosem z łzami w oczach i od razu podbiegłam, żeby go przytulić.
Jego oko było bardzo spuchnięte i miało kolor purpury. Krew sączyła się zarówno z jego łuku brwiowego jak i wargi. Prawą rękę, zaciśniętą w pięść, podpierał o ścianę, lewą natomiast trzymał na prawym boku. Linia szczęki była bardzo mocno zarysowana, co oznaczało, że zaciskał zęby. Był skulony, ponieważ jak podejrzewałam, bardzo go bolało.
Nie chcąc sprawiać mu więcej bólu, stanęłam naprzeciwko niego, w niedużej odległości i przełykałam gorzkie łzy, które spływały wodospadem po moich policzkach.
Unikał mojego wzroku, a na jego twarzy ciągle widniał grymas bólu. Podniosłam palcami jego podbródek tak, by mógł na mnie spojrzeć, a kiedy zauważył, że płaczę od razu zauważyłam pojedynczą łzę, która wypłynęła z niespuchniętego oka.
Był to moment, w którym moje serce rozpadło się na milion kawałków. Jestem pewna, że widok Louisa w takim stanie zapisze się w mojej pamięci na długi czas, jednak w tym momencie nie myślałam o tym. W każdej sekundzie mój umysł coraz bardziej chciał wiedzieć, co się stało. Przez myśl przeszło mi tysiąc różnych teorii, ale żadna z nich nie wyjaśniała mi kompletnie nic.
-Valerie, nie płacz proszę - powiedział, starając się wyprostować, jednak od razu z tego zrezygnował i przyjął poprzednią postawę ciała, sycząc głośno z bólu.
-Musimy to opatrzyć, dasz radę dojść do łazienki? - powiedziałam zapłakanym głosem, jednak starałam się zachować zimną krew, choć przez chwilę. Pokiwał tylko twierdząco głową i od razu stanęłam po jego lewej stronie, by pomóc mu dostać się na górę. Chwyciłam go mocno za rękę i prowadziłam jak małe dziecko, co jakiś czas ocierając łzy. Droga do łazienki trwała wieczność, a ja tak bardzo chciałam pomóc mu ulżyć w bólu. Kiedy już znaleźliśmy się w środku, wyciągnęłam apteczkę i zaczęłam opatrywać jego rany. Z każdym jego syknięciem i westchnięciem, moje serce pękało na jeszcze więcej kawałków. Starałam się uspokoić go jak i siebie mówiąc "Już prawie" czy "Będzie dobrze".
Jak tylko jego opatrunek był gotowy pomogłam mu dostać się na jego łóżko i z niemałą trudnością położyłam go na nim.
-Zaczekaj tu chwilę, przyniosę lód - stwierdziłam, ciągle roztrzęsiona, jednak oswojona już trochę z sytuacją.
-Czekam - uśmiechnął się słabo, starając mnie uspokoić jeszcze bardziej, co mu się niestety nie udało, ponieważ to była zbyt poważna sytuacja.
Gdy znalazłam się w kuchni pierwszą rzeczą było to, że zadzwoniłam do Harry'ego.
-Hej, chciałabym odwołać nasze dzisiejsze spotkanie.
-Coś się stało? Masz dziwny głos.
-Nie nic, po prostu .. coś mi wypadło, wyjdziemy innym razem.
-Valerie, powiedz mi co się dzieje. Mam wrażenie, że coś jest nie tak.
-Harry - westchnęłam głośno - po prostu, nie dam rady dziś się spotkać, odpuść.
-Nie mogę odpuścić, wiedząc, że coś jest nie tak.
-Wszystko jest okej, zrozum. Do zobaczenia następnym razem - rozłączyłam się od razu, bo czułam, że jeszcze sekunda rozmowy z nim i rozpłakałabym się jak małe dziecko. Dużo się nie myliłam, bo już po chwili ponownie po mojej twarzy zaczęły spływać słone łzy. Ukryłam twarz w dłoniach i zaszlochałam cicho. O co do cholery mogło chodzić?!
Chwyciłam zimy okład i poszłam pośpiesznie do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i obłożyłam lodem opuchliznę Louisa. Uśmiechnął się do mnie, ale nie dawały mi spokoju dziwne okoliczności sytuacji. Jedzie coś załatwić, a nagle wraca poturbowany. Mam wrażenie, że to ma jakiś związek. Musi mi powiedzieć, inaczej dowiem się sama.
-Więc teraz chcę wiedzieć jak to się stało - powiedziałam i czekałam na wyjaśnienie.
Uwaga, włącza mi się faza 'detektywa'..
OdpowiedzUsuńOczywiście wszyscy się domyślamy kto mógł zmasakrować naszego biednego Tomlinsona, no może z wyjątkiem jednej osoby... Val.
Taka sytuacja chyba serio by mnie dobiła - w końcu znalazłaś wyjście z jakiejś sytuacji, a tu kolejne gówno. Jak tak można?!
I tu przypomina mi się moja własna scena z Don't let me go, gdzie Natalie opatruje rany Harry'ego... Są tak blisko, ich twarze niemal się stykają i W KOŃCU NAPRAWDĘ SIĘ STYKAJĄ.
Ile bym dała za to, żeby to właśnie tak się skończyło! A potem mogłabym się rozpłynąć...
Ale wtedy posądziłabym cie o kradzież pomysłów :D haha, żartuje.
Podoba mi się stanowcza pozycja Lerie, gdybym tylko zobaczyła jego twarz ( chociaż w sumie sobie ją wyobrażam ) nalegałabym żeby mi wszystko opowiedział. A jeżeli nie, to podbiłabym mu drugie oko... Rozważ ten pomysł!
Teraz pytanie, czy Louis będzie z nią szczery? Jeżeli wyjawi jej prawdę, ona może być przerażona... W jakimś stopniu będzie (chyba) chciała się oddalić od Tomlinsona... I myślę, że on jednak będzie kłamał, no bo co mu zostaje?
Podoba mi się ten wątek.
Serio?
Serio, serio!
hah.
A co do pomysłu Caroline... Będzie mi smutno z powodu Hazzy :C Bo on się pewnie nakręci, będzie myślał, że coś z tego naprawdę wyjdzie, a tu klapa :C Harry będzie miał pęknięte serduszko, no ale ja mu pomogę je posklejać :D O takkkkk
Dobra... Taki komentarz chyba ci wystarczy, bo już serio nie mam weny :D
A niestety, realia licealne dzisiaj zmiażdżyły mi głowę, to był naprawdę chujowy dzień.
No ale chociaż wstawiłaś rozdział!
Co choć na chwilę mnie uradowało.
Nigdy nie mów, że nie masz talentu, bo przyjadę i cie spoliczkuję.
Poważnie.
Weny kochana i czekam na next!
Natalie HS
PS. ''Mężczyzna w brązowym garniturze'' - to bardzo dobra książka i cieszę się, że mi ją pokazałaś :D
Rozdział cudowny tak jak zawsze; piszesz bosko i bardzo się ciesze, że wstawiłaś nowy rozdział, kocham to opowiadanie; czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńBoże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥
Omg! Jak można pobić nasze Louisa!?
OdpowiedzUsuńJestem pewna ze to ludzie tego dupka Dana.
I wlasnie tez zastanawiam sir nad tym co NatalieHS→ czy ma zamiar powiedziec jej prawde? Bozeeee , on tego nir zrobi!
Tyle akcji!
Cieszę się, ze w koncu wrocilas!
Oficjalnie stwierdzam , że twój blog jest jednym z moich ulubionych! Tyle akcji! Tyle wątków! Jest co czytać. Czekam na nn!
/lily xs
Nie!
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie, nie!
Jak?
Czemu?
Nie!
Mojego Louisa nikt nie tyka!
Jak można?
Wogóle rozdział super! Mam nadzieję, że szybko pojawi się nowy!
~WeraWw
To jest boskie!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń