środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 10 - Bad Choices

Hej! Jestem zaskoczona ale i podekscytowana ogromną ilością wyświetleń! ;o Chciałam podziękować za 2 000, jednak czuję, że będę musiała niedługo dziękować za kolejny tysiąc! Jesteście niesamowici, naprawdę nie wierzę, że to się dzieje, aż chce się pisać, czując, że ma się dla kogo.

Jest sprawa, o którą chciałabym was zapytać. Zanim wymyśliłam historię, którą właśnie czytacie, powstało opowiadanie o Marcelu (tak tak, Harrym przebranym w BSE) i Veronice. Było to pierwszy fanfic mojego autorstwa. Myślę, że po dużej obróbce nadawałby się do opublikowania. I oto pytanie do was: Czy bylibyście zainteresowani opublikowaniem tego opowiadania w formie One Shota? Odpowiadajcie w komentarzach co wy na ten pomysł! ;)

Tymczasem chciałam wam zrekompensować to, że ostatnio rozdział był bardzo krótki (:<), tak więc oto przed wami dość długi, jak dla mnie rozdział. Życzę miłego czytania i jeszcze raz proszę o waszą opinię na temat poruszony wyżej! :)


Rozdział 10 - Bad Choices 

-Caroline, co ty tutaj robisz? - spytałam kiedy tylko weszłam z moją przyjaciółką do domu.

-Umawiałyśmy się na basen - odpowiedziała, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. 
-Ale nie było żadnej konkretnej daty, poza tym dobrze wiedziałaś, że dziś przychodzą przyjaciele Louisa! - wykrzyknęłam, starając się jakoś opanować emocje.
-Brakuje mi atrakcji. A tak serio, czemu miałabym ich nie poznać?
-Caroline! - straciłam właśnie resztki nadziei na normalność mojej przyjaciółki. Znając ją będzie przymilała się do każdego po kolei. Cholera!
-Dlaczego się złościsz? Będę grzeczna, obiecuję - powiedziała błagalnym głosem, robiąc minę szczeniaczka.
 -Dobrze, choć przedstawimy Cię - zaprowadziłam moją zbyt podekscytowaną przyjaciółkę na taras, by poznała wszystkich. 
-Hej, jestem Caroline, przyjaciółka Valerie - uśmiechnęła się szczerze, bardzo dobrze maskując emocje, które przed chwilą ją opanowały. Była niewiarygodnie spokojna, prawie jak nie ona.
-Louisa już znasz - puścił jej oczko. - To jest Harry, Liam, Zayn i Niall - wskazałam każdego po kolei, na co tylko się uśmiechali i ściskali jej dłoń. 
-Wskakujcie do basenu - wykrzyknął Niall. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, na jego radość. Cieszył się wodą jak małe dziecko, co było w zasadzie urocze.
-Jesteś z Irlandii? Masz ten charakterystyczny akcent - zaczęła rozmowę z blondynem. Oj, coś czuję, że to się nie skończy dobrze.
-Mamy tu znawczynię. Tak, pochodzę z Mullingar - uśmiechnął się dumnie na wzmiankę o swoim pochodzeniu.
-Naprawdę?! Mój dziadek stamtąd pochodzi, długo tam mieszkali, a ja jestem w połowie Irlandką - oho z tego miejsca chciałabym współczuć Niallowi. O dziwo jednak, on się do niej nie zraził przez tą dziwną otwartość, wręcz przeciwnie odpłynęli dalej zaabsorbowani rozmową, nie zwracając uwagi na resztę towarzystwa. 
-Rzadko zdarza nam się widzieć takiego Horanka - powiedział z aprobatą Liam, obserwując ich na drugim końcu basenu.
-Takiego, znaczy jakiego? - spytałam zdziwiona.
-Zajętego rozmową z dziewczyną - wtrącił się Harry, podpływając do mnie od tyłu. Przestraszył mnie, jednak po chwili objął w talii. To było nawet słodkie, muszę przyznać. Louis nagle stwierdził, że pójdzie po grilla, bo znudziło mu się pływanie. Dziwne, myślałam, że jest wszystko okej. Poza tym za wcześnie jeszcze na jedzenie. 
- Zazwyczaj jest taki .. dziwnie pogodny, jakby chciał ukryć fakt, że ma problemy ze znalezieniem odpowiedniej dziewczyny. Często wspomina, jak ciężko być singlem a tu proszę - kontynuował brunet wskazując ręką na parę blondynów.
-Coś niesamowitego - powiedział z dumą w głosie Zayn i pokiwał z aprobatą głową, uśmiechając się lekko.
-Co wy na karaoke? Louis wspominał, że bardzo dobrze śpiewacie. 
-Nie przechwalając się, ale idzie nam dobrze - stwierdził Liam skromnie.
-Stary, nie przesadzaj, jesteśmy najlepsi w całym Londynie - wykrzyknął Harry tuż nad moim uchem, na co tylko spojrzałam na niego w górę, unosząc jedną brew, podważając tym samym jego opinię. Posłał mi zawadiacki uśmiech i przyciągnął w uścisku mocniej do swojej klatki piersiowej.
-Cóż za pewność siebie. Przy okazji włączymy Kinecta, ciekawe czy tańczycie tak dobrze jak podobno śpiewacie - dźgnęłam łokciem Harry'ego na co tylko teatralnie zwinął się z bólu, a kiedy próbowałam odpłynąć, chwycił mnie za kostkę i przyciągnął do siebie.
-Fajne dzieci nie tańczą - powiedział obojętnie Zayn, opierając się plecami o krawędź basenu.
-Przestań zgrywać takiego badboya - stwierdził Harry, śmiejąc się, na co zawtórowaliśmy mu z Liamem.
-Przestań zgrywać takiego romantyka, jesteś tylko zwykłym podrywaczem - odciął mu się Mulat z rozbawieniem w głosie. 
-Stop, nawet teraz musicie sobie dogryzać, chociaż wszyscy wiemy, że to jest bezsensowne?
-Dobrze tatusiu - powiedział Harry i zasalutował mu, na co tym razem wszyscy się zaśmialiśmy.
-Nie wiem jak wy ale ja trochę zgłodniałam. Gdzie Louis? - jak na zawołanie przyszedł mój ochroniarz ciągnąc za sobą duży grill. 
-Wyczuwam jedzenie! - wykrzyknął podekscytowany Niall, podpływając z Caroline uwieszoną na jego szyi. Moja przyjaciółka tylko ciągle chichotała, ugh. Ciężko mi uwierzyć w to, że tak szybko już się do niego klei. Jeszcze bardziej dziwiło mnie to, że Niall wyglądał na zainteresowanego. Wszyscy wyszli z basenu i otuleni ręcznikami usiedli na leżakach. Car oczywiście zajęła miejsce obok Nialla, jednak ten nie wydawał się jakoś osaczony i zaczął poważną dyskusję , na jakiś niezwykle ciekawy temat z moją przyjaciółką. Po chwili poczułam tylko, jak Harry łapie mnie w pasie i sadza na swoich kolanach. Oczywiście zgrywałam niezainteresowaną, co chyba tylko bardziej go zmotywowało, bo nagle jego ręka znalazła się na moim udzie i lekko je gładziła.
-Chyba pójdę do kuchni po jedzenie, które przygotowałam na grilla - powiedziałam nagle wstając, ponieważ chłopacy, z wyjątkiem Nialla oczywiście, zaczęli rozmowę o transferach w Manchesterze United, co jak najbardziej mnie nie interesowało. 
-Pójdę z Tobą - zaoferował Harry i również podniósł się z miejsca, zarzucając rękę na moje ramiona i idąc za mną do kuchni.
-Coś się chyba kroi między Niallem i Caroline - poruszył znacząco brwiami, na co tylko się zaśmiałam.
-Nie znasz Caroline, ona jest dość emocjonalna. Łatwo się angażuje.
-Nie znasz Nialla, on jest - przerwał na chwilę. - Po prostu dziwny.
-Nie mów tak o nim, lubię go - powiedziałam trącając go dłonią w ramię. - Z ich połączenia może wyjść coś naprawdę dobrego, więc po prostu dajmy im czas.
-Horanek zawsze powtarzał, że potrzebuje kobiety z Irlandzką krwią, i chyba taką znalazł - powiedział podekscytowany, pomagając mi z mięsem. 
-Tak, jej mama pochodzi z Irlandii, z Mullingar dokładnie. Popatrz jaki mały jest ten świat. 
-Rzeczywiście - nie zauważyłam nawet, że od jakiejś chwili Harry po prostu się we mnie wpatruje. 
-Co tym razem? - odpowiedziałam zrezygnowana odkładając nóż i odwracając się twarzą do Stylesa.
-Niall i Caroline niedługo zaczną być naprawdę blisko, nie bądźmy dłużni towarzystwu, zróbmy to samo - powiedział zbliżając się do mnie powoli. Kiedy moje plecy napotkały blat wiedziałam, że robi się niebezpiecznie. Zaczęłam szybciej mrugać i wpatrywałam się w oczy Harry'emu. 
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Nie sądzę, że wszyscy będą oswojeni z tym widokiem - cholera, czemu pomyślałam o Louisie. Przecież nie chodzi mi o to, żeby nie widział jak przytulam się z Harrym, prawda?
-Czego się obawiasz? - zapytał zatroskany. 
-Niczego, po prostu nie chcę robić czegoś, czego później któreś z nas będzie potem żałować - cholera dlaczego złapałam się na tym, że znowu pomyślałam o Louisie. Może to przez jego dziwne zachowanie nie chciałam, żeby musiał to oglądać. Będąc sam na sam z Harrym mogłam pozwolić sobie na taką bliskość. Może po prostu chodzi o to, że nie chcę okazywać przy wszystkich czułości? Tak, to na pewno o to chodzi. Harry odgarnął mi mokry kosmyk za ucho i nadal wpatrywał w moje oczy. Na chwilę zatraciłam się w zieleni jego tęczówek, jednak szybko się ocknęłam. 
-Na pewno czekają na jedzenie, chodźmy Harry - cmoknęłam go szybko w policzek, żeby chwilowo uspokoić jego wątpliwości. 
-No czemu tak na mnie patrzysz? Nie lubię się publicznie miziać, zrozum to - uśmiechnęłam się do niego, z nadzieją, że zrozumie. 
-To dajmy sobie jeszcze chwilkę prywatności - powiedział zawadiackim, dziwnie zniżonym tonem. Mogłam poczuć wibracje z jego klatki piersiowej. Zbliżył twarz do mojej i patrzył na mnie z góry, na co pozwolił mu jego wzrost.
-Mogłabym się zgodzić, gdybym nie widziała jak bardzo Niall jest głodny - wymknęłam mu się pod jedną z rąk, które opierał o blat z dwóch stron mojego ciała i chwyciłam tacę z mięsem. Wskazałam mu głową żeby otworzył mi drzwi, na co tylko bez słowa podszedł, pocałował mnie w czoło i wziął ode mnie przygotowane jedzenie, zaraz po tym wyszliśmy na taras.

*Louis POV*

-Chyba pójdę do kuchni po jedzenie, które przygotowałam na grilla - powiedziała Valerie, a ja już byłem gotowy, żeby zaoferować jej pomoc i chociaż na chwilę odciągnąć od tej przylepy, Harry'ego. Znam go w końcu tyle lat i wiem jaki on jest w stosunku do dziewczyn. Wątpię również w to, że się kiedykolwiek zmieni. Chciałem jej tylko zaoszczędzić niepotrzebnego zakochania się. Niestety mój przyjaciel mnie uprzedził, nie tylko w propozycji pomocy.
-Pójdę z Tobą - zadeklarował się gotów by już iść i wstał z miejsca. Kiedy jego ramię objęło Valerie, moja dłoń ścisnęła się w pięść. Reszta towarzystwa chyba to zauważyła, no z wyjątkiem gruchających blond gołąbeczków. 
-Przyniosę dodatkowe krzesło dla Caroline, bo może zabraknąć - czułem, że muszę być sam, bo za chwilę rozniósłbym coś. Ta tylko szepnęła coś Niallowi i wstała.
-Pomogę Ci - wyszczerzyła się do mnie w uśmiechu.
-Poradzę sobie - powiedziałem, starając się być opanowanym.
-Ale ja i tak pójdę - odetchnąłem głęboko i oddałem jej uśmiech, puszczając ją przodem w stronę zakamarka z różnymi rzeczami potrzebnymi do utrzymania ogrodu. 
-Słuchaj, widziałam jak bardzo irytuje Cię to co się dzieje między Harrym a Val - zaczęła kiedy tylko weszliśmy do środka.
-Caroline, o czym ty mówisz?
-Lou, ja wiem, że te kwiaty są od Ciebie. "Doceniaj prawdziwe starania"? Nie mogłeś wybrać lepszego tekstu?
-Czy .. czy Lerie też wie? - zapytałem z nadzieją w głosie. 
-Nie. Niestety jest święcie przekonana, że to Harry. Ale ja coś wymyślę - powiedziała tonem, jakby się nad czymś zastanawiała.
-Nie przeszkadzaj im, widzę, że się dogadują.
-Myślisz, że czemu Valerie zaprosiła tu znowu wszystkich? Po prostu nie chciała wyjść sama z Harrym.
-Proszę nie mów mi takich rzeczy - odpowiedziałem zrezygnowany, opierając się o stolik stojący w rogu pomieszczenia. 
-Zależy Ci na niej? - spytała zajmując miejsce tuż obok mnie.
-Aż tak to widać? - nie zaprzeczyła, uśmiechając się do mnie delikatnie. - Czyli tak, cholera. 
-Nawet chłopacy to zauważyli, rozmawiałam o tym z Niallem.
-Cholera, Niall! - zerwałem się z miejsca, na co spojrzała tylko na mnie skonsternowana.
-No wiesz, nie możemy tu tyle siedzieć, bo jeszcze będzie zazdrosny i pomyśli jakieś głupie rzeczy. 
-O tym też rozmawialiśmy. Wie po co tu przyszłam - uspokoiła mnie podchodząc do mnie i uśmiechając ponownie. - Powiedz mi tylko, że zależy Ci na niej, a zrobię wszystko, żeby zrozumiała, że to ty powinieneś być na miejscu Harry'ego.
-Wiesz dobrze, że to jest niemożliwe. Jej ojciec i tak myśli, że coś jest na rzeczy, pomimo, że to niestety kompletne bzdury - stwierdziłem ze smutkiem. Naprawdę chciałbym wiedzieć, że jej na mnie zależy. Wtedy zrezygnowałbym z pracy i wszystko mogłoby być tak jak powinno. Przynajmniej według mnie.
-Lou, daj sobie trochę czasu a jestem pewna, że wszystko się ułoży. Masz we mnie sojusznika - trąciła mnie ramieniem zawadiacko, na co tylko ją przytuliłem. Nie wiedziałem, jak okazać jej moją wdzięczność. 
-Chodźmy już, bo ile można szukać krzesła - puściła mi oczko i zaczekała na mnie koło drzwi. Kiedy tylko wyszliśmy zauważyłem, że Val i Harry już wrócili. Ta spojrzała na nas tylko z dziwną podejrzliwością. Jej wzrok przeniósł się nagle na Horana, który leżał sobie wygodnie, wygrzewając się w słońcu.
-Coś się stało? - zapytała Valerie skonsternowana, podchodząc do mnie. 
-Nie, wszystko w porządku - odparłem naturalnie. Pobawimy się w pewną grę, Val. Myślę że gdyby nie Caroline, nie odważyłbym się na to. Jednak, może ona ma rację? Może czas wziąć sprawy w swoje ręce, ale nie tak jak z kwiatami. Tym razem nie poddam się tak łatwo.
-To czemu byliście tam - wskazała głową na składzik. - Bez Nialla - podkreśliła.
-Musieliśmy - przerwałem na chwilę - przynieść krzesło, bo brakowało jednego - uśmiechnąłem się zawadiacko, odgarniając, mokre jeszcze włosy z czoła i wskazałem na krzesło, które wciąż trzymałem w dłoni. Nie odpowiedziała nic tylko odwróciła się do Harry'ego i odebrała od niego tacę z mięsem i postawiła ją obok grilla.
Kiedy wszyscy zjedliśmy nagle Stylesowi przypomniał się genialny pomysł Valerie i zaproponował tylko karaoke, ponieważ Zayn stanowczo odmówił tańca.
-Pośpiewajmy w duetach, co wy na to? - wykrzyknęła Val.

*Valerie POV*

-Osoby, które akurat nie będą śpiewały ocenią, kto zaśpiewał lepiej, co wy na to? - powiedziałam podekscytowana. Śpiewanie z Paulem nigdy nie przynosiło mi satysfakcji, a tu proszę, tylu ludzi do zabawy, wreszcie można czerpać przyjemność z karaoke.
-Jestem za, to jest genialny pomysł - potwierdził Liam, na co reszta towarzystwa tylko przytaknęła głowami.
-Ja z Caroline zaśpiewamy pierwsze. 
-Czy myślisz o - przerwała na chwilę.
-Spice Girls, oczywiście! - dokończyłam za przyjaciółkę i zapiszczałyśmy podniecone, na co chłopacy tylko głośno się zaśmiali. Po zaśpiewaniu i wygłupianiu się podczas "Wannabe" opadłyśmy zmęczone na kanapę. Chłopacy jednogłośnie stwierdzili, że nie wybiorą zwycięzcy, bo obie byłyśmy świetne.
-Teraz ja chcę - podniósł się Harry. - Lou, zaśpiewasz ze mną? - mój ochroniarz zaskoczony wstał i podjął wyzwanie. 
-Co ty na Snow Patrol? - zapytał zawadiacko.
-Z Tobą zawsze - odpowiedział mu wesoło Styles. Kiedy "Chasing Cars" się skończyło, poczułam dziwne ściśnięcie w żołądku. Harry śpiewał naprawdę nieziemsko, jednak bardziej chyba podobała mi się wersja Louisa. Cholera, jestem w kropce. Wydawało mi się, że Lou przeżywał tę piosenkę bardziej, albo to tylko moja podświadomość płata mi figle.
-No według mnie to Hazz pozamiatał - odpowiedział Zayn, na co Horan mu przytaknął.
-Jak dla mnie to Lou - powiedziała Caroline. 
-Zgadzam się z Tobą, Lou, gratuluję.
-Nie masz jeszcze czego gratulować, to Valerie ma ostateczny głos - powiedział Styles. Patrzyłam to na Lou to na Harry'ego jakbym nie wiedziała co dzieje się. Bo w zasadzie, nie wiedziałam. 
-Wstrzymuję się od głosu - odpowiedziałam zrezygnowana i obserwowałam jak wszyscy przyglądali mi się uważnie. 
-No dobra, to teraz my, co ty na to Niall - powiedział Liam, przejmując mikrofon od Louisa.
-Do śpiewania i jedzenia nie musisz mnie namawiać -odparł i zaczęły się pierwsze takty piosenki The Wanted. Za każdym razem kiedy nadchodziły słowa "I'm glad you came" Horan szczerzył się i wygłupiał do naszej Caroline, która siedziała zachwycona, że ktoś dla niej śpiewa. Zawsze powtarzała, że o tym marzy, bo jej ojciec tak poznał jej mamę. Chociaż któraś z nas wie, czego chce.
-Zayn, nie możesz być jedyną osobą, która nie zaśpiewa - powiedział Harry, sięgając swoją długą nogą przyjaciela, który siedział na fotelu.
-Jeśli chcesz przegrać - wstał jakby od niechcenia, jednak widziałam w jego oczach, że śpiewanie jest dla niego najważniejsze.
-Właśnie, nie głosowaliśmy - stwierdził oburzony Horan.
-Dla mnie i tak wygrałeś, przepraszam Liam - powiedziała niewinnie Caroline i wtuliła się w Nialla, który tylko na to czekał, ponieważ położył swoje ramię na zagłówku mojej przyjaciółki. 
-Więc omińmy to i dajcie po prostu zaśpiewać artystom - pieklił się Styles. Wykonali "Torn", co było najlepszą interpretacją tej piosenki, jaką kiedykolwiek słyszałam. W zasadzie, to głupio mi się przyznać, ale wzruszyłam się. Nagle, zaraz po głosowaniu, które ponownie nie wyłoniło zwycięzcy, Niall podniósł się z miejsca jak oparzony i wykrzykiwał podekscytowany, że wie co będzie teraz śpiewał.
-Caroline, musisz to zrobić ze mną - pociągnął ją za dłoń i wręczył mikrofon. 
-Ale jaką piosenkę wybrałeś? - spytała zaskoczona jego nagłym ekscesem.
-Oldschool! To niespodzianka - powiedział, szczerząc się. - Znasz to na pewno. 
Nagle rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki, a my z Caroline zaczęłyśmy znowu piszczeć. Kochałyśmy Grease, a w szczególności tę piosenkę. Genialnie zaśpiewali i zainscenizowali scenkę z filmu, która odgrywała się podczas "You're The One That I Want". 
-Zaśpiewajmy jeszcze coś - powiedział spokojnie Harry, oj wyczuwam, że komuś chce się duetu ze mną. Znowu chce iść w ślady Horana,
-Już późno - przerwał mu Liam. - Val i Lou na pewno chcą posprzątać i się w końcu położyć. 
Czy to tylko ja, czy zabrzmiało to jakbyśmy mieli kłaść się razem? Nie, to nie to. Jestem po prostu przeczulona.
-Zwijamy się - powiedział Zayn, wciągając na siebie czarną kurtkę ze skóry.
-Odprowadzę Caroline, a wy wróćcie już sami - powiedział Niall wstając energicznie z kanapy, pomagając podnieść się mojej przyjaciółce.
-Tylko mi grzecznie - powiedziałam do pary blondynów, kiedy żegnaliśmy ich przy drzwiach.
-Obiecujemy! - odpowiedział wesoło Niall, i hej, czy to tylko mi się wydawało, czy Car puściła oczko Louisowi?! Coś tu nie gra!
-Będzie trzeba to koniecznie powtórzyć, ale tym razem może zabierzemy was na bilard? - zaproponował Liam.
-Bardzo dobry pomysł - potwierdził Harry. 
-Do zobaczenia - przytuliłam się na pożegnanie z wszystkimi i kiedy już opuścili mój dom zabrałam się za włożenie naczyń do zmywarki. Louis oczywiście pomógł mi wszystko ogarnąć i gdyby nie on zeszłoby mi dwa razy dłużej.
-Dziękuję za pomoc i za miło spędzony czas - powiedziałam do niego, kiedy wchodziliśmy schodami na górę.
-Dobranoc - powiedział, jak tylko znaleźliśmy się obok drzwi do mojego pokoju. Uśmiechnęłam się tylko słabo i kiedy już poszedł, rzuciłam się zrezygnowana na łóżko. Musiałam dać sobie chwilę na szybkie przemyślenia. Co do cholery się dziś działo. To był taki dziwny dzień. Pod prysznicem zastanawiałam się, czemu tak bardzo zależało mi, żeby Louis nie widział mnie z Harrym. Dlaczego, do cholery. Przecież Lou to tylko mój przyjaciel. Może ja po prostu wykorzystuję biednego Stylesa? Czy miałabym możliwość robić to podświadomie? Nie wiem sama, jak na razie wolę się nad tym nie głowić. Zobaczymy z czasem co z tego wyniknie. Najdziwniejsze jest to, że czuję się dobrze z Harrym, ale nie na tyle, żeby pozwolić mu zbliżyć się do mnie. Do dziś pamiętam, jak pierwszy raz pocałowałam się z Louisem, to było takie .. STOP, Valerie, miałaś przecież o tym zapomnieć. 
Położyłam się na łóżku i starałam zasnąć, jednak, o dziwo nie udało mi się to pierwszy raz od dłuższego czasu. Nagle oświeciło mnie co zawsze robiłam, kiedy nie mogłam zasnąć. Po chwili już znalazłam się pod jego drzwiami, lekko je uchylając.
-Śpisz? - zapytałam szeptem, nie chcąc go obudzić w razie gdyby już rzeczywiście odpłynął.
-Jeszcze nie - odpowiedział cicho. - Coś się stało?
-Nie mogę zasnąć. Mogę wejść? - spytałam niepewnie. Nic nie odpowiedział, usłyszałam tylko jak robi miejsce na łóżku, co uznałam za przyzwolenie. Położyłam się obok niego, nie chcąc tak od razu wpadać w jego ramiona, bo to byłoby zbyt nie-przyjacielskie.
-Czy .. czy mogę się przytulić? - bałam się, że odmówi, albo powie coś w stylu "zadzwoń po Harry'ego", jednak nic takiego się nie stało a on tylko otulił mnie ramieniem, co oznaczało, że się zgadza.
-Czemu między nami się tak spieprzyło? - spytałam, ponieważ nurtowało mnie do od dłuższego czasu.
-Sam nie wiem, czasem tak po prostu bywa.
-Tak jest od kiedy wyszłam na randkę z Harrym, czy ma to jakiś związek?
-Przypadek - odpowiedział sucho, co oznaczało chyba, że kończymy ten temat. Dobrze, panie Tomlinson.
-W twoim duecie z Harrym, jak dla mnie byłeś lepszy.
-Wygrałem? - spytał uśmiechając się w ten jego uroczy sposób. Wyczułam to po sposobie w jaki to powiedział.
-Nie chciałam decydować, nigdy nie umiałam się wybierać - powiedziałam jakby starając się wytłumaczyć sobie, to co dzieje się teraz w moim życiu. Dopiero zrozumiałam, że własnie na tym opiera się jak na razie mój świat. 
-Dobranoc Louis - powiedziałam szeptem wsłuchując się w dziwnie szybkie bicie jego serca.
-Dobranoc Lerie - gładził moje włosy. - Śpij spokojnie - dodał po chwili.
-Mam jeszcze jedną prośbę. Nie zanoś mnie dziś do mnie. Chcę zostać tu - stwierdziłam stanowczo, wciskając palec w jego brzuch, na co tylko krótko się zaśmiał.

*Louis POV*

Leżałem obserwując jak powoli, w miarowym rytmie unosi się jej klatka piersiowa. Była taka spokojna. Nie wiem, czemu poprosiła mnie, żebym jej nie przenosił, jednak nie miałem zamiaru się jej sprzeciwiać. Chciałem mieć ją przy sobie. Chyba tego potrzebowałem. Brakowało mi tych nocy kiedy przychodziła taka niewinna i pytała, czy może się ze mną położyć, bo nie może zasnąć. Pogrążyłem się w rozmyślaniu o każdej dobrej chwili jaką z nią przeżyłem. Wciąż gładziłem jej miękkie włosy, ponieważ wiem, że ją to uspokaja. Nagle z zamysłu wyrwał mnie dźwięk wiadomości. Odblokowałem Iphone'a i byłem pewien, że to któryś z chłopaków, napisał, że czegoś zapomniał, lub Liam chciał mnie poinformować, że wszyscy są już bezpiecznie w domach. Zawsze się o wszystkich troszczył. Przestraszyłem się cholernie, kiedy zobaczyłem, że to zdjęcie mnie i Valerie nad basenem, zrobione jakby z ukrycia. Uwagę niestety przykuł tekst dołączony do fotografii.
"Valerie to naprawdę piękna dziewczyna. Miej się na baczności, stary przyjacielu. Czekam na kolejną ratę, Dan."
To przestaje być zabawne. Muszę zrobić coś, żeby obronić Valerie, tylko co. Jak mogłem być tak głupi i pozwolić się szantażować, a przede wszystkim jak mogłem pozwolić wciągnąć w tę intrygę, niczemu winną dziewczynę, którą zobowiązałem się chronić. Cholera.

10 komentarzy:

  1. Fajny rozdział, życzę dalszej weny twórczej ; a co do formy One Shota to nie wiem, ale mogło by być ciekawie ; buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  2. Och...
    OCHHHH.
    ochh...

    Chciałabym to jakoś racjonalnie skomentować, no ale.... Nie da się ._.
    Caroline , czo ty cholero kombinujesz?
    Horanek chyba się zauroczył <3
    Zakochany Horanek...
    To słodkie!

    No ale ta zazdrość Lou... Louis, ogierze, wyluzuj. Zaznaczyłeś swoje terytorium, ja przywołam Harry'ego do porządku. Widzisz co się dzieje, jak spuścisz męża ze smyczy. Widzisz?! Nie rób tego.

    No ale Harry wydaje się taki śmiały, a zarazem taki nieśmiały, dlatego ajm soł confius kurwa.
    Ale oddałąbym wszystko, żeby naprawdę posłuchać jak śpiewają :C I ta pewność Zajanaaaaaa <3
    Pojebało mnie.

    Val myśli, że jej ukochany ochroniarz przelizał się z jej najbliższą przyjaciółką i muszę ci powiedzieć, że to naprawdę ciekawy pomysł! Teraz będzie zazdrosna, teraz będzie walczyć. A Tomlinson będzie świecił w blasku swojej zajebistości.'

    A ten jebaniec Dan wysłał kogoś , żeby ich podglądać?! Serio, koleś zaczyna mnie ostro wkurzać. A tą swoją ratę niech sobie wsadzi. Ja bym mu nie dała złamanego grosza... Ale tu jeszcze chodzi o bezpieczeństwo Val! I co tu wybrać? No chyba wiadomo, że będzie płacił... Kuczę, chce wiedzieć co dalej?

    A ostatnia scenka roztopiła mój lód na sercu.... to było takie.. takie... uidqhewaliufeilsahwQ'3IOSDHJA;OIWEHD;A.EOUBDHLDUZJ.
    EMOCJE.

    Nie jest aż tak długo, ale ja jakaś jestem dzisiaj... niedorobiona. XD
    Kocham, całuję i wielbię!
    NatalieHS

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże! jestem ateistką xD
    To wymiata! Serjo!
    Czekam na wiecej!
    Zazdrosny Loouis to jest coś!
    WeraWw

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo boze,najlepsze! /Maja Stachowiak

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny! na prawdę! Piszesz super! Czekam na next! xx
    A tym czasem zapraszam również do mnie: http://secret-fanfiction1d.blogspot.com/
    Byłoby mi bardzo miło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. (O jejku, tyle się dzieje, a ja nie mogę skomentować z właśnego konta, bo cholera zapomniałam jakie mam hasło ....
    LILY wymiatasz...
    Rozdział jest mega wciągający!
    Zazdrosny Louis... Ile ja bym dała za taki widok!
    Pozdrawiam i do następnego! (Który mam nadzieję będzie szybko )
    Lily XS

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy dasz następny?

    OdpowiedzUsuń