niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 6 - It's Hard To Run Away From The Past

Nareszcie udało mi się znaleźć chwilę czasu i poprawić rozdział. Może nie jest tak długi, jak poprzedni jednak mam nadzieję, że się spodoba. 
Dziękuję za nominację Ho ney, jednak odmówię :C 
Chciałabym zauważyć również, że na blogu przekroczyliście 1 100 wyświetleń, co jest dla mnie niemałym wyróżnieniem, nie zdajecie sobie sprawy nawet jak jestem szczęśliwa. Choć jest mało komentarzy, cieszę się, że jednak ktoś czyta to, co piszę. Jest to dla mnie naprawdę niemałe wyróżnienie, dlatego jeszcze raz wielkie DZIĘKUJĘ. A tymczasem, życzę miłego czytania! ;)


Rozdział 6 - It's Hard To Run Away From The Past 

-Hej Louis, jak Ci się spało? - zapytałam zaspana wchodząc do kuchni. Siedział przy kuchennej wysepce i czytał gazetę, popijając kawę.
-Mi wyjątkowo dobrze, ale to ja powinienem zapytać o Twój sen, nie wyglądasz za dobrze.
-Och tak, dziękuję, przecież każda dziewczyna marzy żeby usłyszeć takie coś z samego rana - odparłam, wsypując płatki do miski. Chłopak był wyraźne rozbawiony. Może rzeczywiście powinnam się trochę ogarnąć zanim zeszłam na dół. Rozczochrane włosy i przewiązany niedbale szlafrok nie kojarzyły się raczej z dobrym samopoczuciem.
-Oj przestań, dowiem się w końcu jak Ci się spało?
-Nigdy nie spało mi się lepiej - odpowiedziałam sarkastycznie. To będzie ciężki dzień.
-Poddaję się - odłożył gazetę i uniósł ręce w geście obronnym, szczerząc się do mnie.
-Val, chciałem jeszcze raz podziękować za wczoraj. Myślę, że powinienem też przeprosić.
-Za co? - spytałam skonsternowana, wpychając w siebie kolejną łyżkę jedzenia.
-Za Harry'ego. Wiesz, on jest dość - przerwał na chwilę, jakby zastanawiając się nad czymś- specyficzny. O tak, specyficzny to jest dobre słowo.
-Przestań, pomimo jego "specyficzności" i tak go lubię. Mam nadzieję, że chłopacy będą częściej wpadać.
-Jeśli nie będziesz miała nic przeciwko. Zabiorę Cię kiedyś na bilard razem z nimi.
-Genialny pomysł - wykrzyknęłam rozentuzjazmowana. Nagle naszą rozmowę przerwał mój telefon. 
-Halo?
-Cześć córeczko, dziś jest premiera mojego najnowszego filmu w kinie Odeon. Niestety nie uda mi się dojechać na czas, jak planowałem, a chciałem zrobić Ci niespodziankę. 
-No dobrze, dlaczego mi o tym mówisz? - zapytałam znudzona, grzebiąc łyżką w reszcie mleka, które zostało w miseczce. Louis patrzył na mnie pytająco. Tata dzwoni powiedzieć, że nie przyjedzie, tylko po co. Cholera, chyba chce, żebym się bardziej denerwowała. 
-Bo wiesz, pomyślałem, że jeśli nie masz co robić, to może poszłabyś na tę premierę za mnie? Byłaś już ze mną parę razy, wiesz jak się zachowywać. 
-Jasne - odetchnęłam spokojnie i od razu się zgodziłam, bo chociaż raz pomyślał o mnie, co było dziwne, ale jednak cieszyłam się. 
-Mogę kogoś zabrać ze sobą? 
-Jasne, bierz kogo chcesz. Lerie, muszę kończyć, mam ważne spotkanie. Dobrej zabawy życzę! 
-Pa tato, dziękuję - rozłączył się szybciej niż zdążyłam to powiedzieć. Denerwowało mnie to, jednak teraz byłam bardziej podniecona dzisiejszym wydarzeniem. Louis patrzył na mnie pytająco. 
-Jedziemy na zakupy! - Pociągnęłam go za rękę na górę i wbiegłam do swojego pokoju ubrałam coś wygodnego, zrobiłam ma poczekaniu lekki makijaż.
-Po co te całe zakupy? - zapytał kiedy siedzieliśmy już w samochodzie.
-Wiesz, idziemy dziś na premierę filmu mojego taty. Będziesz moją osobą towarzyszącą - odpowiedziałam podekscytowana.
-A co na to Twój tata? Powinienem pójść tam jako ochroniarz, nie osoba do towarzystwa.
-A co on ma do tego? Powiedział, że mogę kogoś zabrać, a co ja mogę na to, że chcę Ciebie? 
-Dobra, może trochę za bardzo dramatyzuję, lećmy szukać tej sukienki i jak najszybciej się zwijajmy. Wiesz co robią zakupy z facetami - zaśmiał się wdzięcznie, na co mu tylko zawtórowałam i ruszyłam przed siebie znaleźć tę idealną kreację.

***

Ubrana w długą miętową sukienkę i gotowa do wyjścia czekałam na Louisa. Sprawdziłam jeszcze raz swój wygląd w lustrze i chwyciłam torebkę. Nagle do pokoju wszedł Lou. Wyglądał bardzo dobrze. Marynarka idealnie na nim leżała, a jego grzywka była lekko podkręcona do góry. Moim zdaniem, miał jakąś fobię na punkcie swoich włosów, ponieważ zawsze muszą być perfekcyjnie ułożone. 
-Wyglądasz nieziemsko - powiedział obracając mnie. 
-To samo mogłabym powiedzieć o Tobie - udałam, że dokładnie lustruję jego wygląd, a na koniec cmoknęłam ustami i pokręciłam z aprobatą głową, na co wspólnie wybuchliśmy śmiechem 
-Gotowy? 
-Jasne, jak zawsze - zaprowadził mnie do samochodu i jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi i pomógł mi wsiąść. 
-Czemu chciałaś zabrać akurat mnie, a nie na przykład Caroline? 
-Bo to właśnie ty jesteś na mnie skazany, a Caroline zapewne zbyt by się wczuła w wystąpienie na czerwonym dywanie. Pomyślałaby jeszcze, że jest gwiazdą czy coś - powiedziałam wywracając teatralnie oczami. Uśmiechnął się pod nosem nie odrywając wzroku od jezdni. Kiedy dojechaliśmy na miejsce Louis zaparkował niedaleko wejścia i udaliśmy się na czerwony dywan. Już kiedyś tu byłam, tylko, że z ojcem, a tym razem jestem z chłopakiem, który jest tylko moim ochroniarzem, ale jestem pewna, że media się o tym rozpiszą. Chwyciłam go pod rękę i ruszyliśmy w stronę wejścia. Jednak on odsunął się ode mnie o krok i stwierdził, że tak będzie lepiej wyglądało, ponieważ jest "tylko ochroniarzem". Po krótkiej sprzeczce dał się w końcu namówić, żeby iść przy moim boku, jak normalny człowiek.
-Nie mówiłaś, że paparazzi będą nas fotografować - szepnął mi do ucha kiedy pozowaliśmy do kolejnych zdjęć. -Poprawiłbym włosy, czy coś, przygotował się jakoś. 
-Bo myślałam, że to oczywiste - odpowiedziałam mu starając się powstrzymać śmiech co do jego wcześniejszej uwagi o swojej fryzurze. 
-Sądziłem, że będą ich interesować tylko ważniejsze osoby.
-Jestem córką reżysera, jestem ważna - ustawiliśmy się do ostatnich zdjęć i weszliśmy do głównego hallu kina, gdzie tabloidy nie miały wstępu. Przywitałam się z kilkoma ludźmi, którzy znali mnie dzięki mojemu ojcu. Nagle podszedł do mnie Steve, czyli chłopak z którym umawiałam się jeszcze niecały rok temu. Steven jest synem scenarzysty, i poznałam go przez znajomości taty. Ojciec nadal chciałby, żebym się z nim spotykała, bo uważa, że do siebie pasujemy, jednak nie wie jaki tak naprawdę jest. Podczas gdy był ze mną, wyrywał inne dziewczyny na jego pieniądze, samochody i gadżety. Jak teraz o tym myślę to po prostu chce mi się rzygać takimi ludźmi. Już nawet podryw Harry'ego był bardziej znośny. Cholera, czemu myślę o Harrym? Ciekawszym pytaniem jest czemu na myśl o tym uśmiechnęłam się pod nosem.
-Hej kochanie - podszedł i chciał mnie cmoknąć, ale szybko się odsunęłam. 
-Valerie nie chce z Tobą rozmawiać, przykro mi - mieliśmy już odchodzić, kiedy Steve zawołał za nami. 
-No przestań skarbie, porozmawiaj ze mną chwilę.
-Czego chcesz? - zapytałam z zaciśniętą szczęką. Nie rozstaliśmy się w dobrych stosunkach.
-Od naszego zerwania nie odezwałaś się do mnie.
-Bo nie mamy o czym rozmawiać, zrozum to. 
-Lerie, nie wygłupiaj się - powiedział lekko ściszonym tonem zbliżając się do mnie. - Nie przekreślaj tego wszystkiego co nas łączyło.
-Valerie nie chce z Tobą rozmawiać, czy nie wyraziła się jasno? - zapytał bardzo opanowany Louis, jednak zauważyłam, że jego prawa pięść jest ściśnięta.
-Kto to jest? Twój nowy kochaś? To teraz z nim się pieprzysz? - wraz z każdym kolejnym jego słowem coś się we mnie gotowało, i już wymierzałam mu policzek, jednak Lou był całkiem opanowany, objął mnie ramieniem i spojrzał wzrokiem mordercy na mojego byłego chłopaka. 
-Dla Twojej informacji nie sypiamy ze sobą, a ja jestem tylko jej ochroniarzem. Nie wiem czemu ci to mówię, ponieważ nie powinno Cię to obchodzić, zrozum, że to naprawdę nie jest Twoja sprawa. Chodź Val - ścisnęłam w dłoniach torebkę i wtuliłam się w jego bok. Wyszeptałam ciche dziękuję, na co odpowiedział mi buziakiem w czubek głowy. 
-Od tego tu jestem - od razu udaliśmy się do sali, w której wyświetlany był film. Nie miałam ochoty spotykać nikogo więcej ani z nikim rozmawiać. Oparłam głowę o ramię Louisa i nagle poczułam, jak bardzo jestem zmęczona. Czemu ten film musi tyle trwać? Po jakimś czasie, stwierdziłam, że jest o dziwo nudny, kolejny hollywoodzki romans, który zakończy się happy endem. Szepnęłam Louisowi na ucho, że bardzo chciałabym być już w domu, a on zabrał mnie stamtąd jeszcze przed końcem seansu. Podróż minęła w ciszy ponieważ prawie przysypiałam na fotelu. Jak tylko znaleźliśmy się pod domem podbiegł do drzwi pasażera i pomógł mi wysiąść. Wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju, układając mnie delikatnie na łóżku. Kiedy wyszedł przebrałam się w luźną koszulkę, która leżała obok mojego łóżka i starałam się zasnąć, jednak nie udało mi się to. 

*Louis POV* 

Odłożyłem Valerie na łóżku najdelikatniej jak tylko się dało i po cichu udałem się do mojego pokoju. Ubrany wyłącznie w bokserki położyłem się na łóżku i wpatrywałem w sufit. Jak zwykle nie mogłem zasnąć. Co chwila sprawdzałem telefon z nadzieją, że dziś nie dostanę kolejnej wiadomości, która pogrąży moje nadzieje, że w końcu uwolnię się od poprzedniej pracy. Przed snem zawsze lubiłem  rozmyślać o wszystkim, co dzieje się w moim życiu. Dokładnie pamiętam jak pierwszego dnia przeszedłem załamanie. Kiedy tylko ją zobaczyłem, wiedziałem, że będę miał problemy. Często wdawałem się w przelotne flirty a tym razem nie byłem pewien, czy uda mi się tak po prostu z nią pracować wiedząc, że nie będzie mi dane jej poderwać. Jest taka śliczna, a jedyne co mogę zrobić to siedzieć z nią całe dni i być dla niej miły. Musiałem podołać nie lada wyzwaniu i oddzielić życie prywatne od służbowego. Moje rozmyślania przerwała dziewczyna, która weszła do mojego pokoju. 
-Nie śpisz? - zapytała cicho obserwując mnie. W odpowiedzi pokręciłem głową i poklepałem miejsce koło mnie. 
-To samo pytanie mógłbym zadać Tobie - odpowiedziałem zdziwiony. Przed chwilą dosłownie zasypiała mi na rękach a nagle przychodzi do mnie do pokoju. 
-Nie mogę spać. Za dużo myślę - położyła głowę na moim ramieniu i objęła mnie ręką. Na jej gest lekko się wzdrygnąłem, zaskoczyła mnie. Chyba wyczuła moje zdziwienie bo uniosła głowę i spojrzała mi prosto w oczy jakby oczekiwała aż coś jej powiem. Jednak po chwili wróciła do tej pozycji, w jakiej leżała przed chwilą.
-Chciałbym móc ci pomóc, ale nie Jestem w tym dobry - nie odpowiedziała nic. Leżała skulona obok mnie i wybijała nieskładny rytm palcami na moim brzuchu.
-Czemu moje życie tak się komplikuje? Jestem przecież taka młoda, a tyle się już wydarzyło. 
-Chociaż nie narzekasz na nudę.
-To chyba jedyny plus, bo oprócz tego mam zawsze tylko jakieś problemy. 
-Mówisz o tym kretynie dziś w kinie?
-Mówię o wszystkim. O śmierci mamy, o pracoholizmie taty, o odejściu Paula, o fałszywych przyjaciółkach, z których została mi tylko Caroline, czy nawet o moim byłym, który według mojego taty jest idealnym materiałem na chłopaka.
-Nie przejmuj się, moje życie też nie było usłane różami, a do wszystkiego co mam teraz musiałem dojść sam.
-Co masz na myśli? 
-Jak byłem młody i głupi i pilnie potrzebowałem pieniędzy wplątałem się w pewne interesy. Nielegalne oczywiście. Przyjaciel poprosił, żebym pomógł mu pilnować porządku w jego klubie. Zgodziłem się bez wahania, jednak dopiero kiedy dowiedziałem się, że to nielegalny rynek zrezygnowałem. Musiałem chronić bliskich, bo groziło im niebezpieczeństwo ze strony wszystkich tych przestępców, którzy tam mieli swój azyl.
- Nie wiem, co mogłabym Ci na to odpowiedzieć, ale cieszę się, że mi to opowiedziałeś. Mogłabym mieć do Ciebie prośbę? 
-Jasne, co tylko chcesz - odpowiedziałem troskliwie, poruszony jeszcze odrobinę wspomnieniami, których nie zaliczam do tych kolorowych.
-Zaśpiewasz mi jeszcze raz?- zapytała zaspanym głosem, kończąc tym samym temat. Swoją drogą nie chciałem go kontynuować więc prawie natychmiast z moich ust wydobywały się kolejne słowa piosenki zespołu The Fray. Czułem, że powoli zasypia. Po chwili uspokoił się jej puls i rozluźniła swoje ciało. Przełożyłem ją delikatnie tak, że leżała koło mnie. Czułem ją obok. Poprawiając się przez sen otuliła moją klatkę piersiową w mocnym uścisku. W tym momencie coś mnie ruszyło. Wiedziałem, że nie mogę tego tak zostawić. Jeszcze zaangażowałbym się za bardzo. Udało mi się wyplątać z jej ramion i delikatnie zaniosłem ją, po raz kolejny tego dnia, do jej pokoju i otuliłem kocem. Stałem jeszcze chwilę i obserwowałem jak spokojnie śpi. Po chwili wróciłem do mojego pokoju i ponownie pogrążyłem się w rozmyślaniu. Teraz muszę skupić się tylko na jednym. Nie mogę pozwolić na to, żeby jakiekolwiek uczucia silniejsze od przyjaźni pojawiły się w moim życiu w stosunku do Valerie. Nie teraz. Ale kiedyś zawalczę, obiecuję.

*Valerie POV*

Obudziłam się wcześnie rano i rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się w swoim pokoju, co oznaczać mogło tylko, że albo przyśniło mi się, że do niego poszłam, albo przeniósł mnie tu kiedy zasnęłam. Jeśli rzeczywiście go odwiedziłam, byłam mu wdzięczna za troskę ale z drugiej strony zastanowiło mnie, czemu nie zostawił mnie u siebie. Za wszelką cenę starałam się zasnąć, niestety nie udało mi się, przewracałam się tylko z boku na bok i dręczona myślami nie mogłam spokojnie odpłynąć. Po jakiejś godzinie nieudolnych prób, nagle zadzwonił mój telefon. Nie patrząc nawet kto dzwoni automatycznie odebrałam. Sądziłam, że to mój tata, jednak wielce się zdziwiłam.

-Halo - powiedziałam zaspanym głosem.
-Valerie, przepraszam jeśli cię obudziłem - moje oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu. Harry Styles we własnej osobie. 
-Nie, w sumie i tak nie mogłam zasnąć, coś się stało?
-Tak - zdziwiona poderwałam się na łóżku i czekałam na to co mi powie. - Chociaż w zasadzie to nie. Bo ja .. ja chciałem tylko zapytać czy masz dziś czas.
-Wiesz, nie widziałam się jeszcze dziś z Louisem więc nie wiem jak z jego planami, ale ja żadnych nie mam. Chcecie wpaść z chłopakami?
-Nie, Valerie, źle mnie zrozumiałaś - co do cholery? On chyba nie mówi o .. - Chciałem zapytać czy wyszłabyś ze mną do restauracji, może na jakiś film do kina? Nie daj się prosić.
-Sama nie wiem, Harry.
-Obiecuję, że Ci się spodoba, a jeśli nie po prostu dam sobie spokój, dobrze?
-Niech Ci będzie, zgadzam się - w słuchawce usłyszałam głębokie odetchnięcie i dźwięczny śmiech Harry'ego.
-Miałem nadzieję, że się zgodzisz, będę o 7, do zobaczenia! - powiedział dziwnie szczęśliwy.
-Do zobaczenia - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Po chwili zeszłam na dół zjeść śniadanie, bo czułam, że już dziś nie zasnę. Zajrzałam do salonu, gdzie siedział rozwalony na kanapie Louis i oglądał powtórkę XFactora. 
-Długo tu siedzisz? - zapytałam na co spojrzał zdziwiony.
-Już wstałaś? Nie za wcześnie?
-Daruj sobie ten sarkazm, nie wyspałam się - odpowiedziałam siadając obok niego.
-Ja wręcz przeciwnie - czy to była jakaś sugestia, że beze mnie mu się lepiej spało? Czas mu dopiec.
-Słuchaj, wychodzę dziś wieczorem. Możesz sobie zaplanować jakoś, masz wolne - oznajmiłam przechodząc do kuchni. Po chwili, kiedy już jadłam dołączył do mnie Louis.
-Mam Cię zawieźć do Paula potem? 
-Nie, nie trzeba. Nie jadę do niego - otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, jednak po chwili po prostu wyszedł, chyba uświadamiając sobie, że to nie jego sprawa. 
Koło godziny 19 rozległ się dzwonek do drzwi. Byłam już gotowa do wyjścia. Kiedy byłam w połowie drogi, zauważyłam Louisa, który uprzedził mnie i wpuścił Harry'ego. Obserwowałam wszystko ze schodów.
-Hej Stary, co ty tu robisz? Już się stęskniłeś? - zapytał śmiejąc się wdzięcznie. - Dobrze się składa, że wpadłeś bo Valerie dziś wychodzi. 
-W zasadzie Lou, to ona wychodzi ze mną - Harry zakłopotany, wolną ręką przeczesał ręką swoje włosy, ponieważ w drugiej trzymał ogromny bukiet kwiatów. Tomlinson tylko patrzył na niego jakby zszokowany.
-Ale .. ale jak to? - zapytał zmieszany.
-Cześć Harry - czułam, że to moment, w którym powinnam "wkroczyć". - Gotowy do wyjścia?
-Tak Valerie, proszę, to dla Ciebie - odebrałam piękne kwiaty i zaniosłam je szybko do kuchni.
-Lou, nie powinnam wrócić bardzo późno, zajmij się czymś pożytecznym - wysłałam mu buziaka w powietrzu i wyszłam przed dom, czekając na mojego towarzysza. 
-Do zobaczenia niedługo - powiedział Harry do oniemiałego jeszcze Louisa i zamknął za nami drzwi. 
-Valerie, cieszę się, że się zgodziłaś - pomógł mi wsiąść do samochodu, a ja obserwowałam go jak zajmował swoje miejsce.
-Więc gdzie jedziemy. 
-To niespodzianka - uśmiechnął się pod nosem i ruszył z podjazdu.

8 komentarzy:

  1. Pierwsze co powiem to *ekhem* POJFiphiENQfijqnfJAEFN:AEOfjlnEfbN
    Jak ja kocham tooo TOO.
    Louis w ganiaku i powaga jezu !!! *0*
    No ale. Baaardzo mi się to podoba coraz bardziej się wciągam Harry Louis Valerie Harry Valerie Louis AAAAA
    NIe wiem co powiedzieć po prostu ten rozdział strzelił w moje upodobania jak nic !
    Czekam tylko z niecierpliowścią na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. '-Za Harry'ego. Wiesz, on jest dość - przerwał na chwilę, jakby zastanawiając się nad czymś- specyficzny. O tak, specyficzny to jest dobre słowo.' - i wszyscy zaczną mnie cytować <3 i weź człowieku z tobą gadaj, jak ty wszystko czerpiesz jako inspirację :D

    Co do rozdziału... Szkoda, że Louis chce zrezygnować z jakiegoś głębszego uczucia do Val, no ale przysiągł, że to nie koniec. A JA MU WIERZĘ! Bo to Tomlinson, cholera.

    Harry i Val. Val i Harry - randka? ... Randka?
    Harry kochanie, słonko, miłości mojego życia. Kocham Cie. Ale Lou zaznaczył już swoje terytorium, więc grzecznie wypierdalaj. XD
    Ech ciekawa jestem tej randki, a widać, że Harry jest dość 'specyficzny', więc może być naprawdę ciekawie!
    W końcu zaczynają się rozdziały w któych nie mam pojęcia co się stanie!
    To mnie kręci.
    To mnie wręcz podnieca.
    A światło świeci.

    Życzę weny kochana!
    NatalieHS

    OdpowiedzUsuń
  3. O co chodzi z tym światłem ?
    Tak samo jak Natalie kręci mnie to, że nie wiem co będzie dalej.
    Mam nadzieję, że Lou weźmie się w garść !
    I no że będzie zazdrosny... Ale to tak mega zazdrosny, bo zazdrosny Lou... To Tomlinson jakiego kocham :)

    Cierpliwie czekam na nexta!
    PS. wiesz już kiedy dodasz nowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli chodzi o światło, to po prostu Natalie lubi żarówki w moim pokoju haha
      a co do rozdziału to do czwartku powinien się pojawić, pozdrawiam! ;)

      Usuń
  4. JEST! NIECH LOUIS BEDZIE ZAZDROSNY niech te uczucie sie w nim zrodzi..! On musi cos poczuc i nie oddalac sie od niej:/ niech sobie pozwoli na cos a nie tak sie trzyma od niej z dala! /maja stachowiak

    OdpowiedzUsuń
  5. jest naprawdę super! cZekam na nn
    Chcę zobaczyć jak Louiz będzie zazdrosny
    mauahaha
    WikaWw

    OdpowiedzUsuń
  6. Louissss musisz dzialac now! Tak nie moze byc ze Harry ci ja odbiera a ty stoisz w miejscu!

    OdpowiedzUsuń